Harry Styles, "Fine Line", recenzja albumu

Tak, oczy Was nie mylą: właśnie zamierzam polecić Wam płytę ex-członka boysbandu One Direction, Harry'ego Styles'a :) Co tam, niech będzie jeszcze ciekawiej: przy okazji recenzji nowego LP, "Fine Line", zarekomenduje również gorąco poprzedni krążek (self titled). Też nie do  końca wierzę, że to piszę, ale co tam, trzeba poszerzać muzyczne horyzonty :P To wlasnie pierwszy album Harry'ego jakiś czas temu sprawił mi wielką, pozytywną muzyczną niespodziankę oraz nieukrywaną przyjemność ze słuchania. 
Z której strony nie spojrzeć, solowa kariera idzie młodzieńcowi nad wyraz dobrze. Nie tylko jego autorskie utwory są diametralnie odmienne, lepsze i dojrzalsze niż lukrowane pop koszmarki od One Direction, ale również wspinają się na topowe miejsca list przebojów. Ja także przyłączam się do głosów uznania, tak "Harry Styles", jak i "Fine Lines" to bardzo dobre, melodyjne albumy, nadające się do wielokrotnego odsłuchu. Ten drugi to płyta zdecydowanie bardziej popowa, z dużą ilością zapadających w pamięć, chwytliwych melodii; takich do zanucenia, które raz dostawszy się do naszej głowy za nic nie chcą jej opuścić :) Tak jak na przykład singlowe "Adore You", uroczy, lekkostrawny numer z dużą energią i ponadto fajnym klipem. Ogólnie dużo tu słonca, koloru, atmosfera jest raczej nastrajająca optymistycznie, choć nie tylko i wyłącznie, zdażają się także momenty melancholijne.
 Wokal młodego Brytyjczyka jest odpowiednio zróżnicowany, elastyczny, potrafiący zarówno zachęcić do potupania nóżką jak i szarpnąć za te emocjonalne struny w sercu. Tak więc jeśli mieliście wątpliwości, czy warto dać szansę chłopaczkowi, który niegdyś wdzięczył się z kolegami ku uciesze gimnazjalistek, to moja odpowiedź brzmi: tak, warto :) Gość ma niezaprzeczalny talent, styl (nomen omen ;)) i charyzmę. No i "to coś", nienazwany, enigmatyczny, ale konieczny w popularnej muzyce czynnik, który przyciąga do jego piosenek. Polecam gorąco! 🎶🎧🎸🎙️

Comments

Popular posts from this blog

"Anihilacja", recenzja filmu.

Batman: The Animated Series. Mój nietoperz 🦇

"Birdman", czyli arcydzieło z Batmanem pięć lat po premierze. Recenzja filmu.