Posts

Showing posts from January, 2020

"Trzy billboardy za Ebbing, Missouri", recenzja filmu.

Image
Trzy billboardy za Ebbing, Missouri to świetne kino. Powiem to od razu i podkreślę dwukrotnie grubą kreską. Wyśmienite jest tu niemal wszystko: kreacje aktorskie, scenariusz, reżyseria, dialogi. Tak więc jeśli ktoś potrzebował jedynie potwierdzenia jakości tego obrazu przed ewentualnym seansem, to może dalej nie czytać i śmiało oglądać, na pewno się nie zawiedzie. Dla reszty, nieusatysfakcjonowanej taką lakoniczną rekomendacją lub (może są i tacy) zainteresowanej dalszą częścią mojej radosnej twórczości, nieco więcej szczegółów poniżej. Nie oglądałem wcześniej żadnego filmu pana Martina McDonagh’a (spod jego ręki wyszedł między innymi dobrze odebrany In Bruges (polski tytuł: Najpierw strzelaj, potem zwiedzaj… what?…)) ale po Trzech billboardach na pewno będę bacznie obserwował jego dokonania, a i zaległości być może nadrobię. Pan Martin odpowiedzialny jest tu zarówno za reżyserię jak i scenariusz, w jednym i drugim przypadku wzorowo wypełniając swoje zadanie. Historia rozpoczyna

"Max Payne 3", recenzja gry

Image
Z niedogolonym, wiecznie skacowanym nowojorskim gliną Maxem Paynem zetknąłem się już w roku 2001, przy okazji pierwszej części, stworzonej przez Remedy Entertainment. Grę fińskiego studia darzę ogromnym sentymentem, był to bowiem jeden z pierwszych pecetowych tytułów, w który naprawdę wsiąkłem, który pokazał mi, że kombo myszka plus klawierka i monitor może być równie miodne i immersywne co pad, konsola i telewizor. Seria ta ma ponadto zawsze specjalne miejsce w moim sercu z osobistych powodów: przedzieranie się przez hordy oprychów lecąc na ryj w bullet time i zachwyt klimatem noir to jedno z moich ulubionych gamingowych wspomnień ever. Do dziś często rezonują mi w głowie ulubione cytaty Maksia. “They were all dead. The final gunshot was an exclamation mark on everything that had led to this point. I released my finger from the trigger, and it was over.” (Po więcej zapraszam na http://www.imdb.com/title/tt0291337/quotes ). Zarówno pierwsza jak i druga część przygód “faceta, k

"Bohemian Rhapsody", recenzja filmu.

Image
Zaznaczę na wstępie: ta recenzja NIE będzie obiektywna. Niestety. Nie może taka być z przyczyn czysto samolubnych i ludzkich. Gdyby był to film o jakimkolwiek innym zespole i wokaliście, może dałbym radę, ale nie w przypadku Queen i Freddiego. Nie pozwala mi na to jeden dziesięcioletni dzieciak: mały Michał, który wycina z Bravo i Popcorn’u artykuły i zdjęcia o swoim ukochanym zespole i wkleja je do specjalnego zeszytu. Który uczy się angielskiego tłumacząc teksty ich piosenek (chyba złapał bakcyla, bo ląduje potem na filologii angielskiej). Który nie przejmuje się, że na topie jest aktualnie Nirvana i Metallica, a nie wąsaty facet ubrany jak stały bywalec Błękitnej Ostrygi. Przez te minione dwadzieścia pięć lat przesłuchałem niezliczone ilości albumów przeróżnych wykonawców, przechodziłem fascynację wieloma gatunkami muzyki, kształtowałem i ciągle kształtuję swój gust, eksperymentuję z utworami ze wszystkich stron świata. Nikt jednak nie budzi we mnie uczuć takich, jak Queen. Ta muzy

"Aladdin" (2019), czyli arabska noc w wersji aktorskiej. Recenzja filmu.

Image
Lubicie filmy animowane Disneya? Wiecie, te klasyczne, rysowane cuda, które poziomem animacji i wyglądu postaci deklasowały całą konkurencję (może oprócz anime ze studia Ghibli, ale to już temat na inną okazję). Takie perełki jak "Król Lew", "Pocahontas", "Mała Syrenka", "Mulan"? Ja, mówiąc szczerze, mam do nich ogromną słabość. Uwielbiam te urocze, chociaż często ckliwe, historie z morałem, bohaterów, którzy się rozwijają, zmieniają i, koniec końców, robią to, co słuszne. Ten nieco przerysowany (nomen omen), prostszy świat, gdzie dobre uczynki są zawsze nagradzane, zło nie popłaca, a marzenia się spełniają, jeśli tylko masz czyste serce. Wiem też bardzo dobrze, że nie jestem jedyny, te tytuły to klasyki nie bez powodu, kochają je miliony widzów na całym świecie, i wcale mnie to nie dziwi. Doskonale wie o tym również Disney, bowiem na fali nostalgii wypuszcza odświeżone wersje swoich uwielbianych produkcji, między innymi "Księgi Dżungli&q

"The Kindergarten Teacher" (Przedszkolanka) - recenzja filmu

Image
"The Kindergarten Teacher" (Przedszkolanka) to dramat psychologiczny z 2018 roku w reżyserii Sary Colangelo. Film, powiem od razu na wstępie, bardzo dobry, chociaż również i niełatwy. Na szczęście ciężar gatunkowy nie bazuje tu na szokowaniu widza drastycznymi obrazami czy kontrowersyjnymi na siłę wydarzeniami. Wynika to raczej z wnikliwego sportretowania relatywnie rzadko widzianych w kinie tematów oraz budzących ambiwalentne uczucia bohaterów. Na pierwszym planie mamy oczywiście świetną Maggie Gyllenhaal (siostra Jake'a) jako tytułową przedszkolankę, Lisę Spinelli. To z jej postacią spędzimy najwięcej czasu, poznamy jej lęki, fascynacje, pozytywne i negatywne cechy. Pani Gyllenhaal dokonała naprawdę wielkiej sztuki wcielając się w tę rolę, stworzyła postać złożoną, niejednoznaczną, jednocześnie wrażliwą i mroczną. Za ogromną siłę i atut filmu uważam właśnie nieoczywistość, wieloznaczność, odcienie szarości, z których składa się tu świat przedstawiony oraz bieg wy

Billie Eilish, "When we all fall asleep, where do we go?", recenzja albumu

Image
Przełamywania stereotypów muzycznych ciąg dalszy🎧🤘Enfant terrible amerykańskiego popu, czyli Billie Eilish, to wschodząca gwiazda muzyki rodem z LA. Przyznam szczerze, że jej hit "Bad Guy" początkowo wcale mnie nie zachwycił. Może automatycznie zdyskredytowałem młodą wokalistkę ze względu na wiek? Bo chociaż Billie jest starsza od Węgla, khem, sorry, od Węgiel (Roksany), to wciąż jednak ma zaledwie osiemnaście wiosen na karku. Po traumatycznych doświadczeniach, do jakich bez wątpienia można zaliczyć odsłuch kompozycji naszych rodzimych starletek (Węgiel, Wieniawa, Gabor), z "pewną taką nieśmiałością" oraz dystansem podszedłem do ich kalifornijskiej koleżanki. Jak się okazało niepotrzebnie, bo ma z nimi wspólnego tyle, co Los Angeles z Jasłem, albo, z bardziej muzycznych metafor, co zespół Weekend z The Weeknd😉  Po kilkukrotnym przesłuchaniu płyty "When We All Fall Asleep, Where Do We Go?", mogę powiedzieć, że Billie to bar

Harry Styles, "Fine Line", recenzja albumu

Image
Tak, oczy Was nie mylą: właśnie zamierzam polecić Wam płytę ex-członka boysbandu One Direction, Harry'ego Styles'a :) Co tam, niech będzie jeszcze ciekawiej: przy okazji recenzji nowego LP, "Fine Line" , zarekomenduje również gorąco poprzedni krążek (self titled). Też nie do  końca wierzę, że to piszę, ale co tam, trzeba poszerzać muzyczne horyzonty :P To wlasnie pierwszy album Harry'ego jakiś czas temu sprawił mi wielką, pozytywną muzyczną niespodziankę oraz nieukrywaną przyjemność ze słuchania.  Z której strony nie spojrzeć, solowa kariera idzie młodzieńcowi nad wyraz dobrze. Nie tylko jego autorskie utwory są diametralnie odmienne, lepsze i dojrzalsze niż lukrowane pop koszmarki od One Direction, ale również wspinają się na topowe miejsca list przebojów. Ja także przyłączam się do głosów uznania, tak "Harry Styles", jak i "Fine Lines" to bardzo dobre, melodyjne albumy, nadające się do wielokrotnego odsłuchu. Ten dru

"Dwóch Papieży", recenzja filmu

Image
Co nowego do obejrzenia na Netfliksie? Ano na przykład "Dwóch Papieży" z Anthonym Hopkins'em i Jonathanem Pryce'm w rolach głównych. Film, co od razu zaznaczę, ze wszech miar udany, kontynuujący świetną passę streamingowego giganta. Nawet, jeśli nie interesują Was za bardzo kwestie religii katolickiej, jej hierarchii, struktury, czy też polityki, wciąż spędzicie przed ekranem bardzo przyjemne sto dwadzieścia minut. Obraz koncentruje się na bezprecedensowym momencie przekazania najwyższego stanowiska w kościele katolickim, przez Benedykta XVI na Franciszka. Fernando Meirelles, reżyser, pokazuje nam obu głównych bohaterów w dość szczegółowy sposób: ich zalety, wady, przyzwyczajenia, a także przeszłość i poglądy na to, jak ma wyglądać katolicyzm w XXI wieku.  Ocenę obu postaci pozostawię historykom, jako kinoman odebrałem ich z dużą dozą sympatii, empatii i zrozumienia . Ogromna w tym oczywiście zasługa panów Hopkinsa i Pryce'a: oklaski na