"Drive", recenzja filmu.

"Drive" uderzył mnie bardzo znienacka . Przy pierwszym kontakcie, kilka lat temu, zupełnie nie wiedziałem, co o nim sądzić. Słyszałem wiele pochlebnych recenzji, ale marketing filmu w naszym kraju był tak pokraczny i nietrafiony, że spodziewałem się czegoś na kształt "Fast and Furious". Jako że wielkim fanem serii z Vinem Diesel’em nie jestem, tak więc i do Drive podchodziłem “z pewną taką nieśmiałością” . Ku mojemu zdziwieniu, to co zobaczyłem miało tyle wspólnego z “Szybkimi…” co picie w Szczawnicy ze szczaniem w piwnicy. Zgłupiałem. Osłupiałem. Mój mózg dość długo trawił otrzymane bodźce. Wreszcie, po paru latach i niedawnym ponownym obejrzeniu, namyślił się. Wyrok: "Drive" to film wyjątkowy, nietuzinkowy i przepięknie nakręcony, dumnie zajmujący miejsce na mojej liście debeściaków. Z filmem tym jest taki problem, że jeśli chcemy komuś streścić jego fabułę, brzmi ona niczym kolejny hollywoodzki gniot wprost ze sztancy . Kierowca – kaskade...